Rick Beato o ilości, która nie przechodzi w jakość

Platformy streamingowe z muzyką, dla osób pamiętających „erę analogową” to sposób na zapoznanie się z twórczością ulubionych artystów i tej, którą albo przegapiliśmy albo nie było była niedostępna. To naturalne i wygodne uzupełnienie kolekcji płyt. Dziś dzieci „ery cyfrowej” mają pod ręką to wszystko. Czy czują się z tego powodu wzbogacone? Czy muzyka nie stała się wyłącznie „umilaczem” a nie przedmiotem afirmacji?
W cyfrowym świecie mogą funkcjonować artyści, którzy jeszcze 30 lat temu nie mieliby szansę wejść do studia. Ale czy w świecie, gdy wszyscy mogą nagrać płytę ktoś ich słucha poza nimi samymi?
Czy lada chwila eksploduje muzyczne podziemie i wykonania się grupy ludzi chcących wspólnie podziwiać sztukę i piękno wyrywając się z zabijającej kulturę „cyfrowej katatonii”? Chyba już ma to miejsce.

pl_PLPL